piątek, 6 maja 2011

„Shriek: Posłowie” Jeff VanderMeer





Wydawca: Mag
Rok wydania: 2010
Cykl: Uczta Wyobraźni
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Shriek: An Afterword
Rok wyd. oryginału: 2006
Ocena: 4+/6







Jeff VanderMeer należy do grona pisarzy obdarzonych zdumiewającą wyobraźnią, których powieści zalicza się do stosunkowo niedawno powstałego nurtu fantastyki - New Weird. „Shriek: Posłowie” to druga książka, z trzech wydanych do dnia dzisiejszego, opowiadająca o fikcyjnym mieście Ambergris. Łączy w sobie elementy biografii,  barwnej powieści historycznej i pamiętnika. Nowatorskim pomysłem jest zamieszczenie na ostatnich stronach utworu nieoficjalnej ścieżki dźwiękowej wybranej osobiście przez Jeffa VanderMeera. Bez zarzutu oddaje ona klimat książki.

Czytając „Shriek: Posłowie” odnosi się wrażenie, że nie jest to książka atrakcyjna dla przeciętnego czytelnika. Trudno się w nią wgryźć, a bez znajomości „Miasta Szaleńców i Świętych” staje się to wręcz niemożliwe. Nie ułatwia sprawy dość jednostajna fabuła i statyczne przedstawianie wydarzeń. Niektóre z nich miały ogromną szansę porwać odbiorcę, ale niestety nie udało im się stać czymś więcej niż elementami pomagającymi utrzymać koncentrację. Jedynie czytelnik spragniony powieści ambitnej, przy której niezbędne jest skupienie, nie dozna rozczarowania. Książka VanderMeera to prawdziwe czytelnicze wyzwanie, które bez wątpienia warto podjąć.

Wyjątkowy klimat przenika każdą stronę książki i to właśnie dzięki niemu jest ona tak unikatowa. Tworzy go przede wszystkim wizja fascynującego miasta nazywanego Ambergris. Wywołuje psychodeliczne odczucia zmieniające się w niepokój, a czasem nawet przerażenie. Rzeczywistość miesza się w nim z ułudą. Miasto wraz z każdą kolejną wizytą odsłania przed czytelnikiem inne oblicze (maskę?). Dogłębne poznanie go jest rzeczą niewykonalną. Choć w niniejszej powieści pełni zaledwie rolę tła, wzbudza równie silne emocje jak w „Mieście Szaleńców i Świętych”. Dzięki szarym kapeluszom, rdzennym mieszkańcom Ambergris, wizja zyskuje na tajemniczości. Wiem, że „Finch” ma wyjawić ich największy sekret i trochę tego żałuję. 

Kolejnym wartym uwagi aspektem prozy VanderMeera jest stylizowanie tekstów. Wydaje się to być naturalne, ale w rzeczywistości niewielu pisarzy stosuje ten zabieg. W „Shriek: Posłowie” odnosi się on do całej struktury powieści. Jest niechronologiczna, panuje w niej chaos. Można być pewnym, że właśnie tak wyglądałoby posłowie napisane przez Janice Shriek. Patrząc na to z innego punktu widzenia, dochodzi się do wniosku, że autor ma kłopoty ze stworzeniem spójnego, uporządkowanego tekstu. Znając jednak inne książki VanderMeera, wiem, że to pierwsza teza jest właściwa, a każdy element został przemyślany i powstał w konkretnym celu. Zabieg stylizowania odnajdujemy także w zderzeniu wypowiedzi autorstwa Duncana i Janice - rodzeństwa i jednocześnie głównych bohaterów. Subiektywna narracja siostry jest nierzadko ironicznie komentowana przez jej brata. Czytelnik poznaje dwa punkty widzenia niektórych sytuacji i wydawać by się mogło, że czyta o różnych wydarzeniach, gdy tymczasem mowa jest o jednym i tym samym.

Gdybym nie znała wcześniej Uczty Wyobraźni, to sięgnęłabym po „Shriek: Posłowie” choćby ze względu na cudowną okładkę. Wszystkie w serii są oryginalne i inspirujące, ale ta wyjątkowo przypadła mi do gustu. Książkę oczywiście polecam, ale trzeba się nastawić, że nie jest to lekka lektura do autobusu. Dobrze też byłoby zapoznać się wcześniej z „Miastem Szaleńców i Świętych”.

10 komentarzy:

  1. Okładka magiczna, a recenzja mnie zaciekawiła. Przeczytam, jak tylko się z nią spotkam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie okładka jakoś nie przekonuje ,ale twoja recenzja owszem więc zaczynam polowanie na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest piękna ! Mnie też twoja recenzja przekonała :) ,ale pójdę za twoją radą i zapoznam się wcześniej z " Miastem Szaleńców i Świętych "

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, zgadzam się z tym ,że okładka jest bardzo ładna i klimatyczna. Jednak ja ostatnio straciłam ochotę na czytanie fantastyki, więc nie wiem czy uda mi się kiedyś przeczytać książkę, o której piszesz.

    Pozdrawiam serdecznie
    Elina

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama okładka zachęcająca i treść również. Co prawda dawno nie czytałam fantastyki, ale to byłaby mila odmiana ; p Dodaję do obserwowanych ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka rzeczywiście ma coś w sobie :) Książkę dodaję do listy, muszę tylko znaleźć trochę czasu na przeczytanie wcześniejszej części - nie lubię czuć się zagubiona w powieściowym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na wszystkie książki z "Uczty Wyobraźni" patrzę przychylnym okiem, ale faktycznie wolałabym najpierw przeczytać "Miasto szaleńców i świętych".

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudna jest ta okładka ale o tym, to wiedzą już chyba wszyscy. Po samą książkę sięgnę, gdy będę miała odrobinę czytelniczego luzu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z serii Uczta Wyobraźnii jeszcze nic nie czytałam, mam ją w planach. Może będą to książki tego autora, najpierw jednak ,,Miasto..."

    OdpowiedzUsuń
  10. Z przyjemnością sięgnę, gdy tylko znajdę wolną chwilę :)

    OdpowiedzUsuń