Liczba stron: 1354
Ocena: 6+/6
Czy zna ktoś z Was osobę, która nigdy nie słyszała legendy o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu? Ja tak, ale sądzę, że należy ona do mniejszości. Marion Bradley Zimmer podjęła się napisania nowej wersji tej znanej opowieści - z perspektywy biorących w niej udział kobiet; w moim odczuciu najlepszej, jaka kiedykolwiek powstała.
Był taki czas, kiedy wędrowiec, jeśli miał ochotę i znał choćby kilka tajemnic, mógł wypłynąć łodzią na Morze Lata i dotrzeć nie do Glastonbury pełnego mnichów, lecz do Świętej Wyspy Avalon. W tamtych czasach wrota łączące światu unosiły się we mgle i otwierały wedle woli i myśli wędrowca...
Jestem pod ogromnym urokiem tej książki. Mam wrażenie, że rzuciła na mnie czar, z którego prędko się nie uwolnię. Pomimo ogromnej objętości pochłonęłam ją w zadziwiająco krótkim czasie. Unikalną atmosferę tworzy magia; kult bogini - Wielkiej Matki, Święta Wyspa Avalon, intrygujące rytuały odprawiane przez kapłanki. To jest moim zdaniem najciekawszy element książki, ale dużo emocji wzbudził we mnie także wątek konfliktu religii pogańskiej, celtyckiej z chrześcijaństwem. Fanatyczna wręcz religijność Gwenifer, jej zaślepienie i upór doprowadzały mnie do szału. W wielu kwestiach zgadzałam się natomiast z niezależną, pewną swoich racji Morgianą. Autorce udało się wykreować też inne ciekawe postacie kobiece: Panią Jeziora Vivianę, Morgause i Nimue, choć jej losy wyglądały zupełnie inaczej niż w innych wersjach legendy. Fabuła obfituje w wiele zaskakujących wydarzeń, intryg dworskich i romansów. Niewiele miejsca zostało poświęcone poszukiwaniom Świętego Graala w formie kielicha, których wyjątkowo nie toleruję - kolejny plus.
„Mgły Avalonu” to jedna z najważniejszych książek mojego życia. Najbardziej emocjonująca i najlepiej dopasowana do moich zainteresowań. Ta powieść oczarowuje, chce się zapomnieć o rzeczywistości i czytać, czytać, czytać. Gorąco polecam!
________
Jutro wyjeżdżam w góry i wracam w środę. Całe wakacje czekałam na ładną pogodę i w końcu jest. :]
„Mgły Avalonu” to jedna z najważniejszych książek mojego życia. Najbardziej emocjonująca i najlepiej dopasowana do moich zainteresowań. Ta powieść oczarowuje, chce się zapomnieć o rzeczywistości i czytać, czytać, czytać. Gorąco polecam!
________
Jutro wyjeżdżam w góry i wracam w środę. Całe wakacje czekałam na ładną pogodę i w końcu jest. :]
Oglądałam film o tym samym tytule i pokochałam go. Był naprawdę interesujący i historia kompletnie mnie oszołomiła. Muszę sięgnąć po książkę, bo zachęciłaś mnie do tego. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie mogę nie sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńA pogoda rzeczywiście się poprawiła, trzeba teraz z niej korzystać, póki jeszcze można. ;))
Po takiej recenzji pozostaje tylko jedno... Zdobyć i przeczytać:D
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ogromną ochotę na "Mgły Avalonu", zwłaszcza, że to cegła z gatunku tych, które uwielbiam ;) Kiedyś w ramach oglądania filmów z Hansem Mathesonem natrafiłam na ekranizację tegoż dzieła- nawiasem mówiąc, tragiczną. Nie wątpię, że książka będzie dużo lepsza :)
OdpowiedzUsuńA na koniec życzę udanego wyjazdu :) I przemierzenia wielu górskich szlaków!
Pozdrawiam!
Interesujące, aczkolwiek objętość mnie przeraża. ^^ Być może kiedyś zdecyduję się sięgnąć po "Mgły..."
OdpowiedzUsuńŻyczę udanego wyjazdu i żeby ładna pogoda utrzymała się, aż do środy :) No i uważaj, żeby nie spaść z jakiejś góry, lepiej będzie jak wrócisz w jednym kawałku ;)
Mnie legendy arturiańskie nigdy jakoś nie interesowały, dlatego nie zagłębiam się w literaturę dotyczącą Okrągłego Stołu, nawet, jeśli jest tak dobra jak głosi większość recenzji (w tym także Twoja:)).
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu!
Usłyszałam o niej po raz pierwszy dzięki ,,Świecie Króla Artura" Sapkowskiego. Od tamtej pory na nią poluję
OdpowiedzUsuńKusicie wszyscy tą wersją legendy i kusicie, a ja ciągle pieniążki odkładam i już długi czas nic nie kupiłam nowego. Ech... chyba trzeba będzie złamać przykazanie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę może kiedyś, kiedyś, w jakiejś bardzo dalekiej przyszłości przeczytam.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że ja też jadę jutro w góry! :)
Już pierwsze zdania recenzji niesamowicie mnie zainteresowały! Legenda o królu Arturze z kobiecego punktu widzenia? To po prostu trzeba przeczytać! Mam nadzieję, że znajdę czas i siły jeszcze tego lata ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, mam dwa wydania i nikomu bym ich nie oddała ;). Uwielbiam, jak i wszystkie pozostałe z avalońskiego cyklu Bradley, choć może już nie tak popularne, jak "Mgły". Udanego wyjazdu!
OdpowiedzUsuńAh, a więc to są te "Mgły Avalonu" :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała przeczytać jak w moich wspomnieniach trochę zatrze się Trylogia Arturiańska :)
Miłego wyjazdu w góry!
Czytałam tą książkę jeszcze w starym wydaniu (ale to był pożyczony egzemplarz, niedawno kupiłam taki sam jak Twój) i zakochałam się w tej książce. Świetne postacie kobiece, ukazane barwniej niż postacie mężczyzn (Artur, Lancelot). I ten klimat nieuchronnych zmian, próba walki zachowania wszystkiego tak, jak jest teraz. Świetna książka i polecam ją każdemu;]
OdpowiedzUsuńPatka: Filmu nie widziałam, ale chętnie go obejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńMirandaKorner: Masz rację. ;)
kasandra_85: O, tak :]
UpiornyGroszek: Nie słyszałam o ekranizacji, ale chętnie ją obejrzę. Wątpię, żeby mi się spodobała, ale kto wie...
Dziękuję! :)
Harashiken: Mnie na początku też przerażała, a potem okazało się, że przeczytałam ją w czasie potrzebnym na 700-800 stron. :]
Dziękuję. :) ale wiesz, jak spadnę, to nikt Cię nie powstrzyma przed zabraniem mojej UW :D
Liliowa: Szkoda, ale rozumiem. ;) i dziękuję.
Klaudia: Mam wspomnianą przez Ciebie książkę w planach. ;)
Vampire_Slayer: Z powodu tej książki niewątpliwie warto je złamać. :D
Heather: Będę Cię przekonywać i w końcu przeczytasz. Wiem, że jedziesz. :D
giffin: Też mam taką nadzieję i jeszcze raz gorąco polecam! :)
Intueri: "Mgły Avalonu" stanowią dla mnie całość i nie czuję potrzeby przeczytania kolejnych tomów, aczkolwiek jeśli są tak dobre, jak mówisz, to może kiedyś się na nie skuszę. ;)
miqaisonfire: Ja "Mgieł..." chyba nigdy nie zapomnę, ale coraz bardziej przymierzam się do trylogii Cornwella. ;)
Radosiewka: Ja też się w niej zakochałam. <3
Nikt mnie nie powstrzyma powiadasz? No to zapewniłaś mi kilka nieprzespanych nocy, będę miał teraz poważny dylemat moralny ^^
OdpowiedzUsuńChodzi ta książka za mną już od dawna ale ta ilość stron mnie przeraża powiem szczerze. Jenak po takiej recenzji zdobędę i przeczytam ;]
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona objętością - skoro na tylu stronach czai się tak wysoko oceniana historia, czuję niemal fizyczną potrzebę lektury ;) (trochę pokręcona filozofia, ale cóż...)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z kasandra_85 :D zdobyć i przeczytać !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
love-arts
Chodzi to za mną i chodzi już długo, ale wciąż nie mam jak przeczytać:(.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sam pomysł na książkę, gdyż dotychczas czytałam tylko bardziej "zwyczajną" historię ;P Być może przeczytam, jeśli się uda. Pisałaś w swojej recenzji też coś o konflikcie religijnym - kilkakrotnie spotkałam się z tym w literaturze i myślę, że taki wątek tylko ubarwia historię ^^
OdpowiedzUsuńPS. Pogody i słonka w tych górach ;d
Brzmi świetnie! Pod każdym względem zdaje się urzekać. Opowiedzenie na nowo tak znanej wszystkim historii to nie lada wyzwanie, a jeśli autorce się to udało, na pewno warto sięgnąć po książkę. Piekna okładka. Filmu nie widziałam, choć chyba tytuł obił mi się kiedyś o uszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Brzmi interesująco, a skoro fabuła obfituje w intrygi i zaskakujące zdarzenia, to już wiem, że muszę po nią sięgnąć ;) Pozdrawiam i miłego wypoczynku.
OdpowiedzUsuńMgły to jedna z klasycznych pozycji fantasy - nie wypada kiedyś po nią nie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuń