Liczba stron: 504
Ocena: 4/6
„Tern” to pierwszy tom najnowszego cyklu rosyjskiego pisarza fantasy, twórcy m.in. trylogii „Pierścień mroku”, będącej kontynuacją „Władcy Pierścienia” Tolkiena. Nie zwróciłabym pewnie na niego uwagi, gdyby nie przepiękna okładka, dzięki której od razu zapragnęłam mieć go na swojej półce. Opis mnie nie zniechęcił, więc jeszcze w dniu premiery złożyłam zamówienie.
Bardzo się ciesze, że właśnie teraz zajrzałam do tej książki, bo już nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam do czynienia z taką naprawdę dobrą, klasyczną powieścią fantasy. Jak przystało na każdy tego typu utwór, akcja „Ternu” ma miejsce w wymyślonej krainie. Świat Siedmiu Zwierząt Rajlegu zachwyca baśniowym klimatem, jest niesamowicie kolory i zamieszkany przez rozmaite stworzenia. Mam wrażenie, że część z nich poznałam już wcześniej, ale pod innymi nazwami. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na ogólną ocenę książki.
Głównym atutem tej powieści są niezwykle barwni, wyraziście wykreowani bohaterowie. Tytułowy Tern to dhuss, uparcie twierdzący, że nim nie jest. Towarzyszy mu sidcha Neiss, Gończa Nekropolis Stein i Krojon będący demonem-artystą. Każda z postaci ma własną osobowość, a niektóre dodatkowo charakterystyczny sposób wypowiadania się. Nie często mam okazję spotkać tak oryginalną drużynę.
Początkowo dialogi sprawiały wrażenie naiwnych i infantylnych, ale potem nastąpiła zdecydowana poprawa. Banalna, sztampowa fabuła „Ternu” nie zasługuje na miano specjalnie odkrywczej. Wynagradza to jednak ogromna ilość wydarzeń, dzięki której nie ma nawet chwili na nudę. Całość przypomina mi trochę Tolkiena, ale styl Nika Pierumowa jest znacznie lżejszy, a misja powierzona bohaterom nie dotyczy ratowania całego świata. Mam ochotę na tom drugi, ale cena nie zachęca do szybkiego zakupu. Generalnie - polecam!