Liczba stron: 136
Ocena: 4+/6
To moje pierwsze spotkanie z polską literaturą science fiction i jednocześnie z uważanym za jednego z najciekawszych rodzimych pisarzy, Jackiem Dukajem. Lepszego wyboru dokonać chyba nie mogłam. Jeśli faktycznie „Córka łupieżcy” jest jedną z mniej udanych powieści, to nie mogę się doczekać, aż w moje łapki trafią inne jego teksty.
Czarnobrody grubas z małą dziewczynką na ramionach - wędrowali tymi alejami, pokazywał jej, nierozumiejącej, posągi nieludzkie i domy hermetyczne, zakazane pisma, niewidzialne malunki, straszne krajobrazy wszechświata. Jest już pewna, że tak było, być musiało, sny ostatecznym dowodem. Najbardziej zdradziecka ze wszystkich - archeologia pamięci.
Trudna w odbiorze, intrygująca. To określenia, które moim zdaniem najtrafniej charakteryzują tą mikropowieść. Dukaj specjalnie na potrzeby wymyślonej przez siebie futurystycznej wizji świata stworzył nowe słowa, których wyjaśnienie pozostawił czytelnikowi, dając mu jednak przy tym kilka wskazówek. Nie opisuje także we wstępie miejsca akcji. Krótko mówiąc, odbiorca zostaje rzucony na głęboką wodę. Po niełatwym do zrozumienia początku może już jednak w pełni cieszyć się interesującą, odrobinę niepokojącą wizją wcale nie tak dalekiej przyszłości.
Sto trzydzieści stron to niewiele miejsca na stworzenie zapadającego w pamięć dzieła, ale dzięki skondensowanym opisom i dynamicznej akcji pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji, „Córce łupieżcy” udało się to osiągnąć. Pozostało jednak pewne uczucie niedosytu i chęć dokładniejszego poznania Miasta - odbicia wszystkich miast kiedykolwiek zbudowanych przez ludzi i inne, nieznane nam istoty.
Dzięki tej mikropowieści odzyskałam nieco wiarę w polskich pisarzy i mam nadzieję, że nigdy jej już nie stracę, bo inaczej mogłabym przeoczyć takie niebanalne powieści, jak ta.
Sto trzydzieści stron to niewiele miejsca na stworzenie zapadającego w pamięć dzieła, ale dzięki skondensowanym opisom i dynamicznej akcji pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji, „Córce łupieżcy” udało się to osiągnąć. Pozostało jednak pewne uczucie niedosytu i chęć dokładniejszego poznania Miasta - odbicia wszystkich miast kiedykolwiek zbudowanych przez ludzi i inne, nieznane nam istoty.
Dzięki tej mikropowieści odzyskałam nieco wiarę w polskich pisarzy i mam nadzieję, że nigdy jej już nie stracę, bo inaczej mogłabym przeoczyć takie niebanalne powieści, jak ta.