sobota, 15 stycznia 2011

„Kroki w nieznane 2010”, antologia

Wydawca: Solaris; 2010
Liczba stron: 586
Ocena: 4+/6


„Kroki w nieznane 2010” to już szóste wydanie, reaktywowanej po niemal trzydziestoletniej przerwie, jedynej na polskim rynku cyklicznej antologii zagranicznej fantastyki. Zredagowane po raz trzeci przez Mirka Obarskiego prezentuje utwory poruszające tematykę genetyki, religii i rozwoju sztucznej inteligencji, urozmaicone o etyczne rozważania oraz zaskakujące uczuciowe relacje między bohaterami. Jest ich zaledwie jedenaście, ale w przeciwieństwie do poprzednich edycji są to w większości teksty długie. 

Antologię rozpoczyna króciutkie, bo zaledwie 24-stronicowe opowiadanie Petera Wattsa, które prozę miałam okazję poznać, czytając „Ślepowidzenie” - znakomitą opowieść o pierwszym kontakcie ludzi z obcymi. W „Rzeczach” autor tworzy równie zaskakujący obraz istoty pozaziemskiej, i co ciekawe, to z jej perspektywy prowadzona jest narracja. Bardzo sugestywny, intrygujący utwór. Oby było takich więcej.

Kolejnym opowiadaniem („Betonowa dżungla” Charlesa Strossa) się natomiast rozczarowałam. Zaczęło się nieźle, ale potem było już tylko gorzej. Sensacyjna fabuła, zabarwiona humorem w konwencji urban fantasy niestety do mnie nie przemawia. Liczę, że czekające na półce „Accelerando” trafi jednak w mój gust.

Do mniej udanych tekstów mogę zaliczyć także „Me-gi-do” Julii Zonis, jedynej reprezentantki wschodniej fantastyki. Miałam wrażenie, że autorka na siłę chciała zmieścić jak najwięcej treści w jak najkrótszej formie i niestety zabieg ten jej się nie udał. Gdy dodamy do tego naiwnego bohatera, którego nie ratuje nawet szlachetny uczynek w końcowej części, powstanie nam utwór, który bez żalu mogłam sobie odpuścić.

Bardzo przyjemnie czytało mi się za to opowiadania pozostałej dwójki debiutantów (Julia Zonis również do nich należy) na polskim rynku. „Mrożona panna młoda” Willa McIntosha zachwyca oryginalnym pomysłem. Autor wykorzystuje w niej wnioski zdobyte podczas badań dotyczących randek on-line, z tym że akcję utworu umiejscawia w dalekiej przyszłości, w magazynie trupów czekających na wskrzeszenie. „Warunkowana miłość” Felicity Shoulders to natomiast jeden z poważniejszych utworów w tym zbiorze. Przykład dojrzałego science fiction omawiającego nieprzyjemne skutki prowadzenia eksperymentów nad ludzkimi genami.

W zbiorze znalazło się także miejsce dla tekstów rozrywkowych, choć nie pozbawionych głębszego sensu. Rachel Swirsky w „Eros, filia, agape” zastanawia się, czy odpowiednio zaprogramowany robot jest w stanie zastąpić prawdziwego męża i ojca. „Boże napędy” Johna Scalziego to religijna space opera z zaskakującym i nieco pesymistycznym zakończeniem, a utwór Iana McDonalda: „Wisznu w Kocim Cyrku” zachwycił mnie barwną i przede wszystkim poruszającą wizją przyszłości Indii. Mam nadzieję, że „Rzeka bogów”, osadzona w tym samym uniwersum, będzie równie interesującym rozwinięciem pomysłu autora, ale i zaskoczy mnie czymś zupełnie nowym.

Dość dobrymi, ale nie tak porywającymi, jak tego oczekiwałam, okazały się być utwory: Iana R. MacLeoda - autora lirycznych „Wieków świateł” i ich niezłej kontynuacji; a także Teda Kosmatki, amerykańskiego pisarza zdobywającego coraz większą popularność. „Feralna sztuka” rozgrywa się podczas II wojny światowej i przedstawia spotkanie szczęścia z pechem pod postacią pilota RAF-u i dziewczyny pracującej w kuchni polowej. Pomysł był dobry, ale w samym wykonaniu czegoś mi zabrakło. „Boża Maszyneria” - najmniej pozostający w pamięci utwór tej antologii. Początek mnie zaintrygował, ale dalsza część sprawiała dość niepozorne wrażenie. Mam nadzieję, że to tylko taki jednorazowy spadek formy, a inne opowiadania Kosmatki są znacznie lepsze.

Bardzo wiele oczekiwałam od prozy Teda Chianga i nie zawiodłam się. Zaprezentowany w zbiorze „Cykl życia oprogramowania” czyta się wspaniale. Pomysł nie jest szczególnie oryginalny, ale autor patrzy na niego z odmiennej perspektywy i odkrywa przed czytelnikiem zupełnie świeże spojrzenie na poruszaną tematykę. Świetny styl i wciągający przebieg wydarzeń jeszcze bardziej uatrakcyjniają lekturę tego znakomitego utworu. Z niecierpliwością oczekuję paczki ze zbiorem wszystkich opowiadań Chianga.

Moje pierwsze spotkanie z antologią światowej fantastyki uważam za bardzo udane. Co prawda nie wszystkie utwory przypadły mi do gustu, ale dla tych kilku perełek z pewnością warto było po nią sięgnąć. Pozostaje mi tylko czekać na premierę kolejnego tomu „Kroków w nieznane”, a w międzyczasie zapoznać się z zawartością poprzednich edycji.

9 komentarzy:

  1. Jak każda antologia, tak i ta zawiera słabsze elementy. Nareszcie się tej recenzji doczekałem, teraz mogę zaczać na kroki w nieznane polować!:) Tanie nie są...:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś do mnie nie przemawia, chociaż nie określam kategorycznie, że po tą książkę nie sięgnę.

    Interesuję mnie za to książka, którą teraz czytasz. Czekam na jej recenzję. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazwyczaj czytam mało fantastyki, więc raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się ciągle waham czy sięgnąć po tę Antologię. Poczekamy zobaczymy. Cena raczej nie zachęca :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem jeszcze jakąś wielką fanką fantastyki, więc na razie nie sięgnę. Jakby mi się kiedyś odmieniło to z pewnością

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie nie będę jej szukać, ale może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja :) Pozdrawiam. zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzja bardzo zachęcająca, ale ponieważ są to opowiadania (za czym niestety nie przepadam) i w dodatku fantastyka to w najbliższym czasie na pewno nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam zbyt dobrych wspomnień z antologii fantastyki - zazwyczaj więcej było tych złych opowiadań niż tych dobrych. A jednak tak się jakoś dzieje, że jeśli mam okazję, zawsze czytam kolejne zbiory - chyba głównie dla poznania nowych autorów. Więc nie zapisuję, ale zapamiętam na wszelki wypadek;).

    OdpowiedzUsuń